Prezentujemy aktualny kurs polskich złotych względem najważniejszej waluty w Unii Europejskiej, która używana jest w 20 państwach. Kurs EUR/PLN na dzień 16 listopada 2023 to 4,4044 zł - kurs na godzinę 7 rano. Analizując kurs waluty dzień do dnia, uległ on zmianie o +0,0133 zł (kurs wczorajszy wynosił 4,39115 zł ). 3. Kurs Euro wykres tygodniowy Na wykresie widzimy kurs Euro na interwale tygodniowym. Na poziomie 4.41 zł została poprowadzona linia wsparcia / oporu. Widzimy, że jest to ważny poziom, od którego cena odbijała się 5 razy. Dopóki cena pozostaje nad nim - są duże szanse na wzrosty. W ostatnich dniach średni kurs Złoty Polski w Hrywien Ukraińskich wynosił 8.76038 UAH za 1 PLN. Najwyższa cena Złoty w Hrywna była w Tue, 21 Nov 2023 roku, kiedy 1 Złoty kosztował 9.0638 Hrywna. Najniższy kurs w ostatnim miesiącu pomiędzy Złotych a Hrywna miał miejsce Tue, 21 Nov 2023 r. W tym dniu 1 PLN kosztował około 8.5951 UAH. Na stronach interesowanych można sprawdzić archiwalne i aktualne notowania walut. Aby sprawdzić interesujący nas kurs, wystarczy wybrać dzień, miesiąc i rok a następnie kliknąć „pokaż”, a po chwili dostajemy pożądane informacje. Polbank na bieżąco uwzględnia zmiany kursów walut, zmiany te odbywają się poprzez dewaluacje i . Poradnik początkującego inwestora: W związku z tym, że złote monety i sztabki są bardzo miękkie, można je łatwo uszkodzić. Wartość produktu zmniejsza się, gdy złoto jest uszkodzone, wygięte lub oryginalne opakowanie zostało otwarte. Oto kilka wskazówek, jak prawidłowo przechowywać złote monety i sztabki, aby uniknąć uszkodzenia i utraty wartości: Nie usuwaj monet lub sztabek z ich opakowania (torebki plastikowe, opakowanie próżniowe), chyba że jest to absolutnie konieczne. Zawsze podnoś monety i sztabki, trzymając za ich krawędź. Wskazane jest, aby złoto dotykać w białych, czystych, materiałowych rękawiczkach. Nie gryź złota w celu sprawdzenia jego miękkości. Nie przeciągaj monet po żadnej powierzchni. Kiedy wyciągnięcie monety z kapsuły jest konieczne, umieść ją na czystej, miękkiej powierzchni. Aksamitny materiał nada się do tego idealnie. Czysta, miękka szmatka lub czysta kartka papieru mogą być wystarczające dla twardszych monet (monet ze złota próby 900-917). Powyższe zalecenia dotyczą głównie nowych złotych monet i sztabek. Wiele historycznych złotych monet pozostawało w obiegu, a zatem są porysowane. Pomimo tego złoto zachowuje swoją wartość rynkową. Jak na większości blogów nie mogło zabraknąć informacji praktycznych, które mogą podsumować te kilka dni we Lwowie. Możliwe, że nawet komuś się przydadzą 😏. Dojazd, a właściwie dolot. Z tanich linii latają do Lwowa Ryanair oraz Wizzair. My korzystaliśmy z tej drugiej opcji i z lotniska w Pyrzowicach. Bilety kupiliśmy półtora miesiąca wcześniej. Z opcją pierwszeństwa wejścia i dodatkowym bagażem podręcznym oraz wyborem miejsca kosztowały one około 250 złotych od osoby w dwie strony. Ponieważ jednak posiadaliśmy vouchery o wartości 20 euro na każdy bilet, więc ostatecznie dostanie się do Lwowa obciążyło nasz rachunek kwotą 175 złotych za osobę. Cena raczej nie do pobicia w przypadku podróży samochodem czy pociągiem. Oczywiście istnieje możliwość lotu znacznie taniego, ale uważam, że warto dołożyć przynajmniej te 25 złotych za "piority" - nie czekamy w kolejkach, mamy drugą walizkę, a naszych bagaży nawet nie próbowano mierzyć (we Lwowie sprawdzono tylko ich wagę). Lot z Pyrzowic trwa niecałą godzinę. Lotnisko we Lwowie to nowoczesny obiekt z pełną gamą udogodnień. Odprawa przebiegała znacznie sprawniej niż w Pyrzowicach, również z tego powodu, iż obsługuje mniej połączeń. Trzeba pamiętać o tym, że pierwsza kolejka do stanowiska jest wspólna dla osób z bagażem podręcznym i rejestrowanym. Przez długi czas lwowskie lotnisko nie obsługiwało mobilnych kart pokładowych, a jedynie drukowane. Podobno już się to zmieniło, ale w czasie naszej wizyty kilka osób odesłano z kwitkiem, bo miały tylko wersję elektroniczną. I rzecz, o której wiele osób nie pamięta (również i my): nie można wwozić do Polski produktów pochodzenia zwierzęcego - mięsa i nabiałów. Na granicy zostaną one skonfiskowane, a nie zgłoszenie ich naraża nas na odpowiedzialność karną. O obowiązku posiadania ważnego paszportu i o tym, że EKUZ nie obowiązuje, chyba każdy wie 😏. Transport w mieście. Po Lwowie jeżdżą trolejbusy, tramwaje, autobusy i marszrutki. Turysta będzie korzystał głównie z dwóch pierwszych środków transportu. Dla bardziej wymagających lub niecierpliwych czeka także Uber i taksówki, ale te nie były w sferze naszych zainteresowań. Z lotniska do centrum kursuje trolejbus nr 9 (obecnie [2021 rok] pod numerem 29), który dojeżdża aż pod budynek uniwersytetu. Ponieważ zazwyczaj chce do niego wejść pół samolotu, to warto poczekać na następny, który zapewne będzie pusty. Aktualizacja [2021] - z powodu remontów obecnie trolejbusy pod lotnisko nie jeżdżą w ogóle, kursuje ponoć specjalny autobus na zasadzie "odjeżdżam, kiedy jestem pełny". Sporo informacji na ten temat można znaleźć na forum fly4free. Oprócz niego turyści zazwyczaj korzystają z tramwaju nr 7, który jeździ na ze Starego Miasta na Cmentarz Łyczakowski, a w drugą stroną dociera pod Cmentarz Janowski. Tramwajem nr 4 dojedziemy do Parku Stryjskiego, a z numerem 9 zaczyna i kończy swój bieg na kolejowym dworcu głównym i robi pętelkę wokół Starówki (aktualizacja: robił, teraz rusza ze Starówki w kierunku północnym, przez Stary Rynek). Autobusy i marszrutki to domena miejscowych, a te drugie są często tak przepełnione, że nawet ciężko do nich wejść. Pełny i aktualny schemat wszystkich linii możemy zobaczyć na stronie a tutaj sprawdzimy konkretne połączenia. Na niektórych przystankach są rozkłady jazdy, a nawet elektroniczne wyświetlacze, ale należy do nich podchodzić z przymrużeniem oka. Informacje o liniach szybko się deaktualizują, gdyż we Lwowie trwa nieustanny remont torowisk/ulic i co jakiś czas następują poważne zmiany. Lwowski tabor jest zróżnicowany: od starych rzęchów typu Tatra po nowoczesne Ełektrony. Ponieważ jednak nawierzchnia wielu ulic jest bardzo pofałdowana, a tory tramwajowe krzywe, to i tak porcję wstrząsów mamy gwarantowaną 😛. Bilety na trolejbus i tramwaj kosztowały 5 hrywien (w 2019, potem podrożały do 7 hrywien czyli około 1 złotego). Teoretycznie opłacie podlega też większy bagaż. Kupuje się je głównie u kierowcy (i w niektórych rzadko występujących kioskach). Na drzwiach widniała informacja, że sprzedaż tylko za odliczoną kwotę, ale nie wiem, na ile było to przestrzegane, ponieważ zawsze mieliśmy drobne sumy. Po zakupie kasujemy je w "dziurkaczu". Warto dodać, że tramwaje elektryczne we Lwowie były pierwszymi w całych Austro-Węgrzech (uruchomiono je w 1894) i są tylko o rok młodsze od wrocławskich. Pieniądze. Walutą jest oczywiście hrywna (grzywna), dzieląca się na kopiejki, ale tych drugich praktycznie nie zobaczymy. Z racji niskiej wartości ukraińskiego pieniądza prawie zawsze będziemy posługiwać się banknotami... Tu akurat trafiło się 50 kopiejek ;). ...choć rząd planuje stopniowo zastępować najniższe nominały bilonem. Jednohrywienki już są w obiegu. Najwyższym dostępnym banknotem jest 500 hrywien, czyli zaledwie ok. 75 złotych. Kantorów jest we Lwowie bez liku, najbardziej opłaca się wymieniać złotówki (a nie euro czy dolary). W czasie naszej wizyty kurs wynosił 1 złoty = hrywien. Nie muszę chyba dodawać, że na lotnisku jest on znacznie gorszy. Aby mieć trochę drobniaków na początek już w Polsce kupiliśmy w kantorze 100 hrywien (ok. 15 złotych) i bez problemu dostaliśmy najniższe nominały, które potem przydały się w trolejbusie. Ceny i bilety wstępów. Czyli to, co zazwyczaj ludzi najbardziej interesuje. Jeśli ktoś liczy, że zrobi zakupy we Lwowie za parę groszy to się rozczaruje. Generalizując: sporo tańszy jest alkohol, papierosy, paliwo, a także zazwyczaj konsumpcja w lokalach. Poza tym w sklepach ceny podobne są do polskich, może trochę niższe. Nie notowałem dokładnych cen w sklepach, za to mogę podać listę ile nas w kwietniu 2019 kosztowały bilety wstępów do odwiedzanych atrakcji: * Muzeum Zachodniej Ukrainy - 50 hr, * Kamienica Królewska i Włoskie Podwórko - 60 hr, * Kasyno Szlacheckie - za dwie osoby zapłaciliśmy 60 hrywien, ale wpuszczający nas stosował chyba jakiś własny taryfikator, trochę niższy od oficjalnego 😏, Jak widać nie są to ceny, które zwalają z nóg. Fotografowanie. W niektórych świątyniach (zwłaszcza cerkwiach) widnieją tabliczki z zakazem robienia zdjęć, lecz nikt się tym za bardzo nie przejmował. W muzeach takich obostrzeń nie było, ale trzeba pamiętać o nieużywaniu lampy błyskowej. Toalety. Rzecz niesłychanie ważna, jeśli chcemy kosztować miejscowych trunków 😏. Publiczny kibelek widziałem tylko jeden - na rynku, w rogu ratusza. Kosztował 5 hrywien. W środku witały powyrywane drzwi od części kabin, ale generalnie było czysto, woda i mydło. I babcia klozetowa słuchająca radia. Szalety są na pewno także przy cmentarzach oraz przy soborze św. Jura - opłata 2 hrywny. Zazwyczaj nie ma ich natomiast w muzeach! Informacja turystyczna. Działa w ratuszu na parterze, od strony fontanny z Neptunem. Czynna codziennie od 9 do 19. Próżno szukać tam jednak darmowych map czy folderów, to raczej miejsce, gdzie zamówimy wycieczkę, przewodnika lub nocleg. Gdzie jeść i pić? Lokali we Lwowie jest masa. Opisów w internecie jeszcze więcej. Jedni polecają tanie i masowe bary, inni od razu zapraszają do restauracji hotelowych. Jeszcze inni lubują się w miejscach "z klimatem" tworzonych pod masowego turystę. Zresztą nie ma co się łudzić - na starówce stołują się głównie cudzoziemcy. Poniżej alfabetyczna linia przybytków, do których zajrzeliśmy. Zacznę od tych, gdzie głównie jedliśmy (cena dotyczy posiłków dla dwóch osób): * Atlas (Атляс). Znana restauracja na samym rynku, ładnie odrestaurowana z wystrojem z polskich czasów, więc i sporo tu turystów z Polski. Zajrzeliśmy na pierwsze lwowskie śniadanie. Zestaw w wersji angielskiej + placki na słodko + herbata + paskudne Lwiwskie Eksportowe kosztowały 350 hrywien (ok. 50 złotych), a więc cenowo jak na Ukrainę raczej niezbyt tanio. Za to smacznie. * Biały Lew (Білий Лев), ulica Łesi Ukrainki (Лесі Українки). Mało kumata obsługa, dużo opcji w menu było niedostępnych. Zamówiliśmy piwo miodowe, a przynieśli pszeniczne (to akurat dobra zmiana). Smaczne barszcze i przeciętne pierogi. Nic specjalnego. Obiad kosztował 355 hrywien (52 złote). * Buchara (Bukhara, Бухара), ulica Furmańska (Фурманська) niedaleko Opery. Nasze ulubione miejsce. Kuchnia uzbecka i kaukaska. Rozmaite potrawy z ryżem, w tym oczywiście pilaf. Zupy. Pierogi (również ukraińskie). Mięso na wiele sposobów. Sałatki. Przystawki. Warzywa i owoce. Do tego herbata w małych szklaneczkach i smaczne (oraz tanie - jedynie 25 hr) piwo Czernichowskie Białe (Чернігівське Біле). Porcje solidne i wszystko bardzo smaczne (może tylko baraniny było trochę za mało). Za dwudaniową wyżerkę z przystawkami i sałatką oraz herbatą i trzema piwami zapłaciliśmy 472 hrywny (ok. 70 złotych). Było warto! Na minus - doliczają odgórnie napiwek w wysokości 10 procent... * Centaur (Кентавр) - to kolejna propozycja z rynku. Na śniadanie zapiekana miska z jajkiem, naleśniki, herbata i niezłe piwo Mons Pius. Wszystko smacznie, w bardzo eleganckim wystroju i takowej cenie (310 hrywien = 45 złotych). Obiekt z długą historią, ale na ścianach rysunki i zdjęcia... po francusku. * Lwowskie Croissanty (Lviv Croissants, Львівські круасани) - sieciówka ogólnoukraińska, kilka lokalizacji w mieście (w tym oczywiście na głównym placu). Najlepsze miejsce na tanie i smaczne śniadanie oraz przegryzki w ciągu dnia. W przeciwieństwie do Francuzów tu rogaliki mogą zawierać co tylko chcemy: na słodko, na wytrawnie, z rybą, z cebulą, z pastą... Można skomponować swoją własną wersję. Ceny zaczynają się już od 39 hrywien za sztukę. Do picia napoje bezalkoholowe. Dodatkową zaletą są długie godziny otwarcia. * Lviv Galician Cheese Cake and Strudel Bakery (po ukraińsku po prostu Львівські пляцки) na rynku. To coś dla miłośników deserów: strudle na słodko i wytrawnie. Bardzo smaczne! Do tego oryginalny wystrój. I... kawa po banderowsku przy stoisku sprzedażowym obok wejścia. Dwa kawałki ciasta i herbata to koszt 136 hrywien (20 złotych). * Stary Lew (Старий Лев), na Starym Rynku (Старий Ринок). Wyglądający sympatycznie lokal, połączenie restauracji i pubu. Było bardzo ciepło, więc usiedliśmy na niewielkim tarasie. I tu również smacznie: zupy, wareniki i czeburieki. Ale menu całkiem spore - od przystawek, po sałatki i główne dania. I doskonałe piwo Chmielny Lew (Хмільний Лев) z małego lwowskiego browaru. I tu również mieliśmy dobrą zmianę, bo zamówiłem ALE, a dostałem pszeniczniaka, którego się nie spodziewałem 😛. Na minus: na rachunku doliczona obsługa (5%), mimo, że w karcie nie było o tym mowy. * Arsenał (Арсенал) przy Arsenale-muzeum. "Jak będziecie we Lwowie idźcie tam koniecznie na żeberka!" - mówili nam znajomi. Jestem umiarkowanym fanem żeberek, ale cóż szkodzi spróbować? Zaszkodził tłum kłębiący się przed drzwiami. Lista kolejkowa, odczytywanie obecności, skreślenia tych, których nie ma... Powariowali! Zrozumiałbym, gdyby to była jedyna restauracja w mieście, gdzie dobrze karmią, ale bez przesady. Opinie w internecie są rozmaite, ale nie aż takie, by spędzać kwadranse przed wejściem... * Baczewski (Ресторація Бачевських), kilka kroków od rynku. Firmy przedstawiać nie trzeba, lwowska i galicyjska legenda. Jakiś czas temu ktoś ją reaktywował pod starym szyldem, ciekawe, czy uzgodnił ze spadkobiercami prawa do nazwy czy poszedł na żywioł? Restauracja słynie ze swoich śniadań na które... czeka się w kolejce. Nie sądziłem, że jeszcze coś takiego zobaczę. Rzecz jasna stoją w niej tylko turyści, głównie z Polski. Zachwytów nad ichniejszym szwedzkim stołem przeczytałem wiele, ale także coraz więcej pojawia się negatywnych opinii. Cena idzie w górę, a jakość spada. Normalka. Mijaliśmy Baczewskiego kilka razy i zawsze stał ogonek. Nie, dzięki, jeszcze nie oszalałem. Może przy następnej wizycie zaryzykuję, ale teraz szkoda nam było czasu. Z powyższej listy wynika, że nie okupowaliśmy najtańszych lokali ani tych najbardziej "kultowych" (może poza Atlasem). Miałem na mapie zaznaczonych jeszcze kilka innych, lecz okazywały się zamknięte... A teraz alfabetyczny spis miejscówek, gdzie chodziliśmy na piwo. Oczywiście można było po prostu wlewać w siebie wszechobecne Lwiwskie, ale sikacza to mogę się napić i u siebie. Wybrałem więc kilka miejsc, w których leją (lub powinni lać) coś dobrego, ale też w odpowiednio wyższych cenach: * Cesarz (Ceasar, Цісар) właściwie powinien znaleźć się w poprzedniej części, ponieważ to sieć tanich barów z jedzeniem, ale my wpadliśmy tam tylko na trunki 😏. Nic nadzwyczajnego, normalne piwa i mocniejsze alkohole, lecz w niskich cenach. Odnośnie kuchni to niektórzy ją chwalą, pozostali wręcz przeciwnie, widać jednak było, że miejscowym smakowało. Knajpy otwarte są całą dobę, więc idealne dla cierpiących na bezsenność. Wbrew temu co piszą na niektórych stronach wszystkie lokale wyposażone są w toalety. Nazwa i wystrój nawiązuje do Najjaśniejszego Pana i Jego epoki. Dość sympatycznie i spelunkowato. * Cipa, Cypa, Tsypa (Ципа, tłumaczą to rozmaicie), lokal przy placu Jaworskiego (площа Стефана Яворського, Jaworśkoho). Zlokalizowany w piwnicy, mieliśmy problem go odnaleźć. Dwadzieścia kranów! Duże piwo (w tym przypadku to 0,4) od 40 do 65 hrywien. Piwa ukraińskie, ale też i kilka zagranicznych (w tym Pilsner Urquell, który był... najdroższy). Trochę przeszkadzał bardzo głośny telewizor. * Czowen (Choven, Човен), ulica Ormiańska (Вірменська, Wirmeńska) - to najczęściej polecany przez znawców pub z piwami rzemieślniczymi. Niesłychanie popularny, ciągle pełny z głośną muzyką przez którą ciężko usłyszeć cokolwiek innego. Nie dajcie się zwieść wpisom w internecie, że chodzą tam głównie miejscowi, turystów tam masa. Ludzi jest tak dużo, że nawet w chłodny wieczór trzeba było siedzieć na krzesełkach rozłożonych na zewnątrz, a i tak nie wszyscy się zmieścili! Na gości czeka aż 16 kranów, ceny piwa od 45 do 90 hrywien za duży kufel. Style różne, browary chyba tylko ukraińskie. Czy warto tu przyjść? Smakowało dobrze, ale ten tłum i hałas był bardzo męczący. Dodatkową specyficzną atrakcją jest damska toaleta w postaci... dziury w podłodze! Męska była normalna. Nie lubią kobiet czy co? * Prawda, Teatr Piwa Prawda (Театр пива Правда) na rynku to z kolei najbardziej popularna miejscówka, obecna niemal w każdym opisie Lwowa. Jedni jej nienawidzą, inni ją kochają. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku. Wewnątrz masa ludzi, lecz łatwiej było znaleźć wolne miejsce niż w Czowenie. Jest głośno, ale to inny hałas, mniej przytłaczający. Często odbywają się występy orkiestry na żywo, wtedy pół sali klaska i śpiewa, niektórzy tańczą. Klientów wali po oczach ogromna ściana z piwami od góry do dołu. Po bliższym rozpoznaniu okazuje się, że to "jedynie" kilkanaście różnych piw, a nie setki, lecz i tak robią wrażenie. Prawda specjalizuje się w piwach nawiązujących do znanych postaci: był Putin, Obama, jest Merkel, Trump i Trudeau, na którego ja się zdecydowałem 😏. Lane piwa są tylko 3 lub 4, ale można sobie w sklepiku kupić butelkę, otworzyć i usiąść. Ceny trochę niższe niż w Czowenie. Toalety są normalne (bez dziur w ziemi), czemu trudno się dziwić, skoro pilnuje ich sam Franciszek Józef 😏. Z racji położenia korzystają z nich często turyści, którzy nie chcą płacić haraczu miejskiemu szaletowi. * Królewska Piwowarnia, Królewski Browar (Royal Brewery, Королівська пивоварня), ulica Starojewrejska (Староєврейська). Zaczęło się obiecująco: weszliśmy, rozsiedliśmy się w wygodnych fotelach. Wystrój elegancki. W menu kilka ciekawych piw. Uśmiechnięta obsługa. Wszystko się zmieniło, kiedy powiedzieliśmy, że chcemy jedynie się coś napić, a nie zjeść. Kelnerki zniknęły i już więcej się nie pojawiły, mimo, że dzwoniłem specjalnym przyciskiem. Tłumów w lokalu nie było, więc zapewne nie byliśmy godni obsłużenia. Zrobiliśmy sporo kilometrów w słońcu i strasznie chciało nam się łyknąć browara, a tu taka sytuacja! Po kwadransie oczekiwania opuściliśmy "Królewską". Omijać szerokim łukiem! * Warka (Варка) w bocznej uliczce Korniakta (Корнякта). Skojarzenia z polskim koncerniakiem niewskazane, to niewielki lokal i puściutki. Z głośników sączyła się fajna rockowa muzyka. Możemy wybierać z ośmiu lanych piw, niestety tylko 0,33. Ceny w przedziale 40-53 hrywny. Gdyby było nam mało to w karcie widnieje ponad setka piw butelkowych z wielu krajów! Te już droższe, bo od 69 do 119 hrywien i to często za zupełnie zwyczajne napitki. Chyba najbardziej podobało się nam właśnie tutaj. Gdzie spaliśmy? Miejsc noclegowych jest bez liku - od luksusowych hoteli przez dziesiątki hosteli na kwaterach i apartamentach do wynajęcia kończąc. Szukając noclegu kierowałem się dwiema wskazówkami: miało być blisko centrum (ale nie na samej Starówce, która w nocy nadal bywa głośna) oraz recepcja powinna działa również rano, bowiem przylatywaliśmy o godzinie 8. Do tego oczywiście istotna była cena. Kilkukrotnie zmieniałem rezerwację (zwłaszcza z tego powodu, że chciano ode mnie "zadatki" na ukraińskie konta bankowe), aż w końcu wybór padł na Hostel Park Plus. Świetna lokalizacja - przy parku Iwana Franki, tuż obok końcowego przystanku trolejbusa z lotniska. Do centrum spacer zajmował może 10 minut. W pobliżu działały też 2 sklepy nocne, jeden normalny i "Cesarz". Hostel mieścił się w starej kamienicy na ostatnim piętrze. Dwuosobowy niewielki pokój. Okno miał być z widokami i było... na chmury 😛. Gdy człowiek stanął na krześle to mógł nawet dojrzeć górne części drzew w parku. Wyposażenie hostelowe standardowe, choć liczba kibelków nie powalała: przy trzech sztukach potrafiły tworzyć się zatory. Wieczorem obiekt sprawiał wrażenie wymarłego - pogaszone światła, nakazy zachowania ciszy aż do przesady. Wszyscy chowali się w pokojach. Za to z parku dochodziły wrzaski, krzyki i śpiewy - młodzież potrafiła drzeć się przez kilka godzin bez żadnej reakcji służb. Spanie z otwartym oknem było niemożliwe. Obsługa raczej neutralna: nie przeszkadzała gościom, ale też nie próbowała niczego proponować ze swej strony. Za 3 noce płaciliśmy około 240 złotych (to wychodzi 40 złotych za osobę na noc). Język. Ameryki nie odkryję, gdy napiszę, że we Lwowie mówi się po ukraińsku. Rosyjski słychać rzadko. Kwestia językowa była tą, która budziła moje największe obawy: rosyjskiego nie uczyłem się w szkole, ukraińskiego tym bardziej. Z drugiej strony osoba, która trochę liznęła czeskiego, zawsze ma łatwiej - przynajmniej moim zdaniem - zarówno przy językach wschodnich, jak i bałkańskich. No i na szczęście w miarę znam cyrylicę. "Gadaj po polsku, wszyscy cię zrozumieją" - słyszałem. Z tym rozumieniem po polsku jest jak z Prawdą na rynku - leży pośrodku. Owszem, jakieś najprostsze rzeczy zazwyczaj szło sobie wyjaśnić, ale wielokrotnie widać było, że Ukraińcy nie wiedzą o co nam chodzi. Zapewne nie zdążyli jeszcze wyjechać nad Wisłę na saksy... W wielu knajpach menu jest w języku angielskim (czasem też polskim), ale bywało i tak, że Teresa składała zamówienie w English, a kelnerka upewniała się po ukraińsku 😛. Znajomość angielskiego wśród młodych ludzi wcale nie była tak powszechna, jak by to się mogło wydawać. Za to na ulicy nie zginiemy - wszystkie nazwy są dwujęzyczne. Zauważyłem pewną manierę (modę?) na polskich blogach i forach - podawane są lokalizacje czy nawet nazwy obiektów w angielskiej transliteracji. Możemy więc przeczytać o Rynok Square, Virmens'ka St., czy Brativ Rohatyntsiv St.. Czy autorzy nie wiedzą, iż znaki w cyrylicy mają odpowiedniki w języku polskim czy po prostu chodzi o szybsze "kopiuj-wklej"? I czy są tak konsekwentni, że pojawi się np. Nikita Khrushchev co rządził w Kyiv i odwiedzał Lychakivs’kyi tsvyntar? 😛 Lwów na 1 dzień.... ...czy warto? I tak i nie. Tak, bo zawsze lepiej być gdzieś na krótko niż wcale. Nie - bo będzie człowiek pędził, tak właśnie robią organizatorzy jednodniowych wycieczek do tego miasta; pełno od nich ofert w województwie podkarpackim. Wraz z kończącym się sezonem urlopowym wielu z nas najpewniej wciąż szuka okazji na niedrogi wyjazd. Wobec tego należy przyjąć odmienny kierunek niż zazwyczaj przy wyborze – zamiast na zachód lub południe warto skierować wzrok na wschód w stronę byłych polskich ziem. Przez starcia na Ukrainie coraz mniej naszych rodaków decyduje się na wyjazd tam, ale należy pamiętać o miejscu tejże wojny – jest to przecież Donbas oddalony 1300 km od polskiej granicy. A we Lwowie śladów wojny brak… Lwów przez stulecia był jednym z głównych ośrodków kultury polskiej, a ukraiński stał się dopiero w XX wieku w wyniku zajęcia tych ziem po II wojnie światowej. Zwiedzanie miasta należy zacząć od wizyty na rynku gdzie oprócz niezwykłego ratusza możemy podziwiać różnorodne kamienice, z których każda skrywa własną historię. Rynek Najbardziej charakterystyczna jest czarna kamienica pamiętająca nawet XVI wiek, chociaż jej znamienita ornamentyka powstawała stopniowo aż do 1884 roku, kiedy został jej nadany aktualny wygląd. Należała ona początkowo do rodziny aptekarskiej, później do patrycjańskiej, aż gdy za czasów II RP wykupiło ją miasto jako zabytek. Dziś znajduje się tu muzeum historii miasta. W jej pobliżu znajduje się kamienica, która nie bez powodu została nazwana królewską. Została wybudowana w 1580 roku dla lwowskiego kupca Konstantego Korniakta, ale została przebudowana przez Jana Sobieskiego, po tym jak jego rodzina weszła w jej posiadanie w 1630 roku. Jeszcze przed narodzinami pogromcy spod Wiednia jego ojciec udostępnił kamienicę innemu polskiemu władcy- podczas choroby kilka dni spędził tu Władysław IV Waza w 1634 roku. To właśnie tutaj został zawarty pokój Grzymułtowskiego w 1686 roku miedzy Rzeczpospolitą a Rosją. Zdecydowanie warto odwiedzić mieszczące się w jej wnętrzu muzeum i podziwiać też arkady na dziedzińcu. Po zachłyśnięciu się polskością wypadałoby przypomnieć sobie, że znajdujemy się na Ukrainie. Idealna do tego wydaje się być nacjonalistyczna knajpa „Kryjówka” na rynku. Na wejście trzeba zawołać „Chwała Ukrainie” i zostajemy poczęstowani nalewką- „trutką na Moskali”. Wizytę uatrakcyjnia wystrój pełny nie tylko barw narodowych, ale tej tych banderowskich. Na ścianach można ujrzeć pamiątki i zdjęcia z czasów II Wojny Światowej. W knajpie dosyć często pojawia się śpiewak i akordeonista, którzy wykonują ludowe piosenki (niektóre z nich Polacy mogą kojarzyć z filmu „Ogniem i mieczem”). Raz na wieczór odbywa się też „polowanie na Moskala”, podczas którego gasną wszystkie światła, a gości dobiegają odgłosy pościgu zakończone unieszkodliwieniem towarzysza ze wschodu. Miasto Główną atrakcją po otoczeniu ratusza dla Polaków jest bezsprzecznie miejsce ślubów lwowskich, czyli katedra. Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny jest jednym z najstarszych kościołów we Lwowie- budowę świątyni rozpoczęto już za czasów Kazimierza Wielkiego. W katedrze niezwykle imponująca jest ornamentyka wnętrza i malowidła umieszczone na suficie świątyni, kolorowe witraże wypełniają ją wszystkimi kolorami świata. Interesującą atrakcją jest też lwowski arsenał, którego historia sięga XV wieku. Wielokrotnie przebudowywany i odbudowywany murowany budynek mieści aktualnie muzeum broni zarówno białej jak i palnej- wszystkie eksponaty pochodzą z prac archeologicznych. Wystawa skonstruowana jest w sposób chronologiczny, dzięki czemu można zaobserwować postęp w dziedzinie millitarystyki na przestrzeni wieków. Warto przejść się również prospektem Swobody- głównej promenady Lwowa zwanej wcześniej Wałami Hetmańskimi. Przez stulecia w tym miejscu stały wały obronne miasta, ale po pierwszym rozbiorze Polski zostały one splądrowane i zamienione na planty. Spacer można rozpocząć spod budynku Opery Lwowskiej, zakończyć pod dwoma pomnikami poetów: ukraińskiego Tarasa Szewczenki i kolumny polskiego wieszcza- Adama Mickiewicza. Sentymentalną podróż można przebyć przez wizytę na cmentarzu Łyczakowskim, który jest jedną z najstarszych nekropolii w Europie. Na cmentarzu znajduje się miejsce pochówku tzw. Orląt Lwowskich, czyli obrońców Lwowa w walkach z bolszewikami i Ukraińcami w latach 1918-1920. Co ciekawe obok umieszczono też poległych Ukraińców- zarówno w walcach z lat 20, drugiej wojny światowej, jak i walczących współcześnie na wschodzie. Na cmentarzu ważnymi punktami dla polskich turystów są też groby wielkich Polaków takich jak Maria Konopnicka, czy Konstanty Julian Ordon- dowódca reduty, o której pisał Mickiewicz Miasto dla każdego Lwów jest miejscowością idealną na 3-4 dniowy wyjazd, do którego niestety trzeba doliczyć kilkugodzinne czekanie na granicy. Uważam, że miasto ma coś dla każdego – od bogatej historii, przez życie nocne, po sport- fanatycy piłki nożnej na pewno wykorzystają okazję i udadzą się na Arenę Lwów by zobaczyć grę Szachtara Donieck (występującego poza Donbasem z wiadomych przyczyn)- stałego bywalca europejskich rozgrywek… Dodatkowym atutem wyjazdu do Lwowa jest jego koszt- aktualnie ukraińska hrywna ma bardzo zadowalający (dla Polaków) kurs do euro czy złotego- przez to cena kolacji dla 4 we Lwowie byłaby dwa razy wyższa np. w Krakowie. Geneza uruchomienia Banku PKO BP Stare logo banku PKO BP Początki banku PKO BP sięgają roku 1919. Wówczas określany był on jako Pocztowa Kasa Oszczędności. Powstał na mocy dekretu naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego, a jego pierwszą centralę umiejscowiono w Warszawie. Następne oddziały zostały zlokalizowane we Lwowie oraz w Krakowie, Łodzi, Katowicach i Poznaniu. W 1920 roku bank zyskał status instytucji państwowej. Od momentu utworzenia banku PKO, datować można również początek wprowadzenia do obiegu polskiego złotego, który zastąpił zapożyczoną z Niemczech markę polską. Po zakończeniu drugiej wojny światowej, podczas której bank znajdował się pod zarządem okupacyjnym, Pocztowa Kasa Oszczędności uległa przekształceniu w Powszechną Kasę Oszczędności. Tym samym oferta banku została wzbogacona o rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy dla osób fizycznych. W latach siedemdziesiątych PKO wciąż działał w strukturach Narodowego Banku Polskiego, jednak zachowując swoją odrębność, a w 1987 ostatecznie stał się samodzielną instytucją, oferując swoje usługi pod szyldem Powszechnej Kasy Oszczędności Banku Polskiego Porównanie kursu z kursem banku PKO BP Waluta kupuje od Ciebie walutę Bank kupuje od Ciebie walutę sprzedaje Tobie walutę Bank sprzedaje Tobie walutę EURPLN 0,0000 4,5493 0,0000 4,9284 USDPLN 0,0000 4,4618 0,0000 4,8337 GBPPLN 0,0000 5,3408 0,0000 5,7859 CHFPLN 0,0000 4,6870 0,0000 4,9570 Załadowano godz. 22:34 Wykres kursu euro PKO BP Wystąpił nieoczekiwany błąd podczas ładowania danych. Proszę spróbować ponownie później. Wykres kursu dolara PKO BP Wystąpił nieoczekiwany błąd podczas ładowania danych. Proszę spróbować ponownie później. Wykres kursu funta PKO BP Wystąpił nieoczekiwany błąd podczas ładowania danych. Proszę spróbować ponownie później. Wykres kursu franka PKO BP Wystąpił nieoczekiwany błąd podczas ładowania danych. Proszę spróbować ponownie później. Cechy i działalność Banku PKO BP PKO Bank Polski należy do polskich banków uniwersalnych, który już od stu lat dostarcza rozwiązania finansowe zarówno Polakom, jak i polskim przedsiębiorstwom. W ofercie PKO BP znajdują się usługi zarówno dla osób fizycznych, małych i średnich firm, jak i wielkich korporacji. Klienci banku mają możliwość zarządzania swoimi finansami bezpośrednio z placówek, które rozmieszczone są na terenie całego kraju, jak i za pomocą serwisu transakcyjnego. Bank posiada również szeroko rozbudowaną sieć bankomatów. 10 listopada 2004 Bank PKO BP zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Bank posiada spółkę krajową z najwyższą wartością akcji w wolnym obrocie. Część udziałów kontrolowany jest przez Skarb Państwa. Wśród akcjonariuszy znajduje się również Nationale-Nederlanden Otwarty Fundusz Emerytalny oraz Aviva Otwarty Fundusz Emerytalny. Pozostałe udziały w kapitale zakładowym należą do innych inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. PKO Bank Polski w Krakowie, Źródło Wikipedia, Autor: Flickr Grupy Kapitałowe i Fundacja Banku PKO BP PKO Bank Polski posiada znaczną ilość Grup Kapitałowych. Oprócz samej instytucji bankowej, w ich skład wchodzi wiele spółek zależnych i współzależnych, a także stowarzyszonych i zaprzyjaźnionych z bankiem. Obszar ich działania opiera się głównie na rynku finansowym, dostarczając bankowi rożne dodatkowe formy usług i produktów. Należą do nich m. in. nowatorskie fundusze inwestycyjne i emerytalne, faktoring oraz leasing, a także rozległy rynek nieruchomości. Grupy Kapitałowe Banku PKO BP zajmują znaczącą pozycję wśród największych polskich pracodawców. Mając na uwadze ten fakt, bank utworzył w 2010 roku Fundację PKO BP, która stara się realizować wiele inicjatyw na rzecz dobra publicznego m. in. w dziedzinie oświaty, promowania kultury i sztuki, ochrony zdrowia i zapewniania pomocy społecznej, a także ochrony środowiska i dbania o przyrodę. W ten sposób bank wspiera wiele dziedzin rozwijających kapitał intelektualny i społeczny w Polsce i Europie. Kursy walut innych banków Porównaj kurs walut z kursem w Twoim banku Wymieniając pieniądze jednorazwo w zyskujesz: 0,00 złWymieniając co miesiąc w ciągu roku w zyskujesz: Zacznij oszczędzać już dziś!

aktualny kurs złotego we lwowie